Oradea – chociaż duże miasto leżące przy węgierskiej granicy jest ważnym punktem tranzytowym dla aut zmierzających z Europy Zachodniej do centralnej części kraju, warto poświęcić uwagę świetnie zachowanej zabudowie XIX-wiecznych kamienic i innych zabytków, które przy pierwszej styczności mogą nieco zaskoczyć całą gamą secesji. Oradea to duże, historyczne miasto i stolica Kriszany, która położona jest nad rzeką Crisul Repede i może pochwalić się długimi dziejami. Miasto pod łacińską nazwą Varadinum zostało założone w tym miejscu wraz z biskupstwem w XI wieku przez króla węgierskiego Władysława I Świętego. Ośrodek religijny i kulturowy szybko zyskał na znaczeniu, został ufortyfikowany po atakach Tatarów i następnie przyłączył się do cesarstwa Habsburgów. Wtedy powstało najwięcej barokowych budowli, które po rozpadzie Austro-Węgier po I wojnie światowej trafiły do Rumunii. O etnicznej mozaice Oradei świadczą chociażby dwie świątynie: katedra rzymsko-katolicka będąca największą barokową świątynią w kraju, w której można podziwiać mnóstwo skarbów sakralnych oraz katedra prawosławna znana z architektonicznej, nowobizantyjskiej wspaniałości. Natomiast styl secesyjny Oradei wprowadził austriacki artysta Gustaw Klimt, który pozostawił po sobie między innymi ciąg komunikacyjny Calea Republicii, pełen zabudowań o pastelowych kolorach i detalach architektonicznych. W sezonie deptak zastawiony jest stolikami, przy których mieszkańcy i turyści z uwielbieniem piją poranną kawę. Z wielkim entuzjazmem można zwiedzić Muzeum Kraju nad Kereszami, mieszczące się w przepięknym, XVIII-wiecznym pałacu biskupim, zachwycającym chociażby owalną salą bankietową i mnóstwem charakterystycznych okien. Wspaniały szyk i niemalże zakonserwowaną XIX-wieczną atmosferę można odczuć podczas spaceru po placu Piata Regele Ferdinad I, przy którym dominuje budynek Teatru Państwowego, natomiast już za mostem przerzuconym nad rzeką widać kopuły kilku kolejnych świątyń wartych odwiedzenia (ogólnie w Oradei znajduje się około setka kościołów rożnych wyznań). Na kolejnym placu Piata Unirii rzuca się w oczy cerkiew Pod Księżycem, w wieży której umieszczono czarno-złoty globus wskazujący za pomocą mechanizmu fazy księżyca, a także kamienica Czarny Orzeł, czyli pasaż handlowy z witrażowym sufitem. Znajduje się tam kilka pubów i barów serwujących rumuńską „palinkę”, przy której warto spędzić miły wieczór, a wprawne oko turysty powinno dostrzec w konstrukcji pasażu bogate ornamenty kwiatowe i ozdobne elementy, być może kojarzące się ze słynną galerią Vittorio Emanuele w Mediolanie. Po wizycie w innych rumuńskich miastach, można przekonać się, że Oradea zupełnie różni się mentalnością mieszkańców i architekturą, która w niektórych miejscach sprawia wrażenie nieco zaniedbanej, ale jednak wyniosłej i monumentalnej.
Baile Felix i Baile 1 Mai – turystyczny duet miejscowości wypoczynkowych jest chętnie odwiedzany przez turystów zwiedzających tę część kraju. W odległości zaledwie kilku kilometrów od Oradei znajdują się uzdrowiska, w których można przeprowadzić zabiegi lecznicze w oparciu o rumuńskie produkty odnowy. Po hydroterapii, elektroterapii i laseroterapii w Baile Felix na turystów czekają przyjemne pokoje hotelowe, w których można nabrać sił na zwiedzanie okolic podczas następnego dnia. Natomiast Baile 1 Mai oferuje zabiegi oparte na wodach mineralnych, kąpielach i okładach borowinowych. Warto także skorzystać z basenów na świeżym powietrzu oraz jeziora termalnego, przy którym kwitną unikalne lilie subtropikalne. Przy głównych ulicach znajdują się sklepiki i restauracje, a poszczególne hotele oferują dodatkowe możliwości aktywnego spędzania wolnego czasu.
Baile Herculane – jeden z ciekawszych rumuńskich kurortów położonych w górach jest idealnym uzdrowiskiem termalnym, łączącym kuracje dla ciała z uzdrawianiem duszy. Podwaliny zdroju zbudowali już Rzymianie, nazywając je imieniem półboga Herkulesa (Thermae Herculi), którego dumny pomnik ozdabia jeden z deptaków spacerowych. Ucztę dla oczu gwarantują przepiękne pejzaże doliny Cerny leżącej pomiędzy górami Cernei i Mehedinti, natomiast komfortowy wypoczynek oferują dogodne hotele. Ze źródeł termalnych korzystał nawet cesarz Franciszek Józef wraz z żoną Sissi i właśnie po czasie XIX-wiecznej świetności pozostała część zabudowy. W klasycystycznym pałacu znajdują się przykładowo Łaźnie Neptuna, kąpieli zażywa się także w zabytkowych hotelowych basenach, a na odkrywców czeka intrygująca Jaskinia Złodziei, której nazwa pochodzi od dawnych rzezimieszków czyhających w niej na swoje ofiary.
Jaskinia Niedźwiedzia – najpiękniejsza z rumuńskich jaskiń potrafi zadziwić unikalnymi formami skalnymi, ukształtowanymi w przedziwne rzeźby, których wiek naukowcy oceniają na 50 tys. lat. Warto wiedzieć, że nazwa jaskini pochodzi od znacznej ilości szczątków niedźwiedzi, zamieszkujących przed wiekami podziemia. Na skutek oberwania się głazu i zamknięcia otworu wejściowego zwierzęta wyginęły, a ich kości odnaleziono dopiero w 1975 r. W grocie panuje stała temperatura 10°C, więc lepiej zabrać ciepłe ubrania. Jest to jaskinia bardzo dobrze zagospodarowana i zorganizowana pod względem turystycznym, a na wycieczkę najlepiej wybrać się z którąś z agencji turystycznych stacjonujących w Oradei (punktem orientacyjnym jest najbliższa miejscowość Beius).
Jaskinia Meziad – na wyżynie Padurea Craiului (Książęcy Las), położonej na południowy-wschód od Oradei, można odnaleźć kilka szlaków prowadzących wąwozem z niewielkim strumykiem do jaskini z ogromnym otworem wejściowym. Wędrowców na samym początku wita ogromna hala z kilkoma poziomami, które zwiedza się z doświadczonym przewodnikiem opowiadającym o mrocznych czeluściach. Do jaskini najlepiej dostać się własnym środkiem transportu oraz zabrać ciepłe ubrania i latarkę. Podobnie jak w przypadku Jaskini Niedźwiedziej, najbliższym punktem orientacyjnym jest oddalona o kilkanaście kilometrów miejscowość Beius.
Jaskinia Weteranów – interesująca ciekawostka dla prawdziwych odkrywców znajduje się w Rezerwacie Cazanelor nieopodal miejscowości Orsova. Do jaskini owianej legendami można dostać się wyłącznie od strony wody, ale z pewnością warto wybrać się na pełną przygód wyprawę, by dowiedzieć się czegoś więcej o tajemniczym skarbie cesarzowej Marii Teresy i bitwie z roku 1692, podczas której wojska austriackie odparły wojska otomańskie. Tajemnicza jaskinia miała także być sanktuarium dackiego boga Zalmoksisa, a naukowcy odkryli tam skamieniałości niedźwiedzia, hieny jaskiniowej i fragmenty starożytnych naczyń ceramicznych datowanych na kilka tysięcy lat.
Góry Apuseni – między Aradem, Oradeą i Klużem rozciąga się wielki masyw górski oferujący turystom z zamiłowaniem do wędrówek liczne niespodzianki. Dla ochrony dóbr przyrodniczych utworzono tam park narodowy, w którym bardzo często można spotkać pasterzy wypasających stada owiec na górskich zboczach. Na turystów czekają tam również zabytkowe cerkwie zatopione w zieleni, mozaika pól, doliny poprzecinane rzekami, lasy bogate w zwierzynę i tajemnicze groty skalne. Z dala od cywilizacji można oddać się pasji spacerowania między skałami wapiennymi rozproszonymi po krasowej powierzchni, utworzonej dzięki procesom rozpuszczania skał przez wodę. Wcale nie trzeba zdobywać najwyższego szczytu Curcubata Mare (1849 m n.p.m.), by poznać największe atrakcje skrywające się w niższych partiach, chociaż sama wyprawa na najwyższy wierzchołek gór może okazać się wyzwaniem pełnym przygód. Oprócz niesamowitych zjawisk krasowych można trafić tam na podziemne rzeki wypływające w wielu miejscach, jaskinie, wąwozy i wodospady. Największe wrażenie na globtroterach robią zawsze Cetatile Ponorului – potężne studnie krasowe połączone systemem jaskiń, gigantyczny wąwóz Cheile Galbenei i ogromna jaskinia Cetatea Radesei wraz ze źródłami Gorącego Samoszu. Takich miejsc jest znacznie więcej, dlatego przed wyprawą warto zaopatrzyć się w dobrą mapę i przynajmniej pobieżnie ułożyć trasę jednodniowej lub wielodniowej eskapady.
Maramuresz – w północno-zachodniej Rumunii czas zatrzymał się w miejscu, a ubiór mieszkańców i lokalny świat pozostaje bez zmian od wielu lat. Dla wielu turystów właśnie koloryt głębokiej prowincji, dawne obyczaje i marmaroszańska gościnność są kwintesencją zwiedzania Rumunii, dlatego wybierają się do odległych wiosek położonych w górach, by skorzystać z gospodarstw agroturystycznych i wypoczynku na łonie dzikiej przyrody. Region Maramuresz zajmuje wąskie pasmo wzdłuż granicy z Ukrainą, gdzie przetrwało mnóstwo drewnianych cerkwi, dumnie reprezentujących Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Przykładowo trasę turystyczną warto zaplanować na linii Barsana-Budesti-Desesti-Plopis-Rogoz-Surdesti. Można także zajrzeć do stolicy regionu Satu Mare, by zobaczyć kilka kościołów, dwa muzea i zabytkowe kamienice oraz do Baia Mare z dobrze zachowaną starówką położoną wśród zielonych wzgórz. Obieżyświatów przyciąga także jedyny w swoim rodzaju „Wesoły Cmentarz” w miejscowości Sapanta, gdzie w osłupienie wprawiają niecodzienne nagrobki z ludowymi motywami, intrygująca jaskinia Somcuta Mare, największy w kraju las kasztanowy oraz naturalny rezerwat przyrody w Górach Gutai oferujący wulkaniczną formę krajobrazu. W trakcie wycieczki po regionie warto rozglądnąć się za przydrożnymi sprzedawcami i lokalnym trunkiem, czyli owocową rakiją marmaroszańską, która jest niezwykle aromatyczna, ale i mocna.
Tresc opisow dostarczana przez merlinx. Zamek w Poienari – turyści podróżujący śladami krwawego księcia Draculi nie powinni ominąć prawdziwego „orlego gniazda” zbudowanego przez słynnego Włada Palownika w XV wieku. Ruiny Poienari dumnie strzegą wysokiego wzgórza, a żeby się do nich dostać, trzeba pokonać aż 1,5 tys. schodów. Wysiłek z pewnością zostanie wynagrodzony niesamowitymi widokami i satysfakcją ze zrzucenia zbędnych kilogramów. Warto przed zwiedzaniem tego miejsca przeczytać powieść Brama Stokera „Dracula”, by oczami wyobraźni odnaleźć opisywane w książce krajobrazy. Ruiny znajdują się niedaleko miasta Curtea de Arges, w pobliżu słynnej Trasy Transfogarskiej.
Monastyr Cozia – chociaż w Rumunii można podziwiać setki monastyrów, akurat ten klasztor jest wyjątkowo często odwiedzany przez turystów, gdyż potrafi zauroczyć swoistą elegancją, bogatymi zdobieniami elewacji i wyważonymi proporcjami. Prawosławną cerkiew wzniesiono w XIV wieku za czasów panowania Mirczy Starego, chociaż wygląd zewnętrzny zmieniał się po licznych przebudowach i zawieruchach wojennych. Wnętrze świątyni przyciąga misternie wykonanymi dekoracjami malarskimi i skarbami sakralnymi, niemniej całe otoczenie wprawia zwiedzających w mistyczną aurę oplatającą całe Karpaty Rumuńskie. Obok cerkwi znajdują się także dwie kaplice, studnia i muzeum z zabytkowymi ikonami, a wszystko to w otoczeniu przepięknych gór.
Szlakiem monastyrów – jeżeli ktoś dysponuje własnym środkiem transportu lub wynajętym autem, może wybrać się w ciekawą trasę poprowadzoną wśród górskich krajobrazów do kilku ciekawych klasztorów, z których każdy szczyci się odrębną historią, unikalną architekturą i różnorodnym otoczeniem. Nie sposób wymienić wszystkich klasztorów w Karpatach Rumuńskich, niemniej turyści najczęściej pojawiają się w monastyrach: Govora, Arnota, Horezu i Tismana.
Targu Jiu – jednym z niewielu dużych miast położonych w najbliższym sąsiedztwie południowej części Karpat jest stolica okręgu Gorj, której nazwa pochodzi po prostu od targów odbywających się tam w dawnych czasach. Najciekawszym miejscem godnym turystycznej uwagi jest rozległy park miejski, w którym znajduje się ciekawa ekspozycja rzeźb znanego w Rumunii artysty Constantina Brancusiego. Najciekawszą z nich są „Wrota Pocałunku” przypominające łuk tryumfalny z Bukaresztu. Ponadto w mieście można zwiedzić Muzeum Sztuki, zobaczyć kilka wystawnych domów należących do szlacheckich rodów oraz zabytkowe cerkwi.
Trasa Transfogarska – obowiązkowy punkt zwiedzania Rumunii dla wszystkich miłośników tras samochodowych i motocyklowych, budzący u jednych tyle emocji, co u innych strachu. Jeśli ktoś jednak chce przetestować swoje umiejętności w kierowaniu pojazdem, powinien pokonać trasę, która często służy jako tło dla najlepszych programów motoryzacyjnych świata. Cały odcinek ma długość ponad 100 km, niemniej jego najciekawszy fragment przecina z północy na południe najwyższe pasmo rumuńskich Karpat – Góry Fogarskie. Po drodze mija się mnóstwo hotelików, schronisk i restauracji, jadąc początkowo serpentynami przez gęste lasy, malownicze dolinki oraz kilka wiaduktów i tuneli, by dotrzeć w końcu do najbardziej widowiskowego odcinka wijącego się jak wstęga gdzieś między najwyższymi górskimi szczytami Moldoveanu i Negoiu. Wszystkich zakrętów nie sposób zliczyć, a w punkcie kulminacyjnym na wysokości 2034 m n.p.m. znajduje się jezioro Balea, stacja kolejki górskiej, parkingi, sklepy z pamiątkami i skromna baza noclegowa. Zwieńczeniem trasy jest najdłuższy w Rumunii, blisko kilometrowy tunel, prowadzący na drugą stronę gór, gdzie zobaczyć można również widoki pozostające w pamięci na całe życie. Warto wspomnieć, że przepiękna, ale kontrowersyjna trasa powstała za czasów Nicolae Ceausescu i miała mieć znaczenie militarne związane z inwazją wojsk Układu Warszawskiego w Czechosłowacji. Roboty trwały na początku lat siedemdziesiątych XX wieku przez 5 lat i polegały po prostu na wysadzeniu dynamitem znacznej części skał. Na całej długości trasa czynna jest od czerwca do września ze względu na zagrożenie lawinowe i lepiej unikać weekendów, gdyż ilość aut jadących drogą i „niedzielnych kierowców z prowincji” robiących zdjęcia w niemalże każdym miejscu może irytować.
Kluż (Cluj-Napoca) – stolica Transylwanii, wzniesiona nad brzegami rzeki Mały Samosz, jest najważniejszym miastem pod względem administracyjnym, gospodarczym i kulturowym w tym regionie. Z racji tego, że przez wieki był to bardzo ważny dla Rumunii ośrodek, turyści nie będą się tam nudzić dzięki wspaniałym zabytkom i przyjaznej atmosferze. Nie ma tam problemu ze znalezieniem noclegu na każdą kieszeń, przytulnej knajpki czy sklepu oferującego szeroki asortyment, więc warto zastanowić się nad pozostaniem w mieście na dłużej. Osiedle Napoca stało się na początku naszej ery ważnym ośrodkiem administracyjno-wojskowym Daków i później Rzymian, który przetrwał aż do zajęcia tych terenów przez Węgrów w XIII wieku. W tym okresie wykształciła się nazwa Cluj odnosząca się do „zamku wśród wzgórz”, czyli łacińskiego Castrum Clus lub też niemieckiego Klausenburg. Kluż nękały w późniejszych okresach najazdy Tatarów, po których król Karol I Robert nakazał budowę murów obronnych i obwarowań widocznych w niektórych miejscach do dziś. W XVI stuleciu rozwinęło się życie kulturalne i religijne, a nowopowstające szkoły ugruntowały pozycję miasta jako ośrodka naukowego. W XVIII wieku Kluż stał się stolicą Wielkiego Księstwa Siedmiogrodu i siedzibą siedmiogrodzkich władców, by trafić po I wojnie światowej do Królestwa Rumunii. Obecnie jest to wielokulturowa aglomeracja, związana z „madziarską” przeszłością widoczną chociażby w węgierskim teatrze operowym. Życie Kluż kręci się wokół serca miasta, czyli placu Piata Unirii, od którego odchodzą główne arterie pełne zabytków, bogatych kamienic i restauracji. Na głównym placu wzrok przyciąga najważniejszy zabytek miasta – kościół rzymskokatolicki św. Michała zbudowany w XVI wieku w stylu niemieckiego gotyku. Świątynia posiada nie tylko walory architektury sakralnej, ale jest także ważnym miejscem pod względem historycznym, gdyż kilkadziesiąt razy zbierał się tam siedmiogrodzki sejm, a królowa Izabela Jagiellonka oddała koronę Habsburgom. Spacerując wokół świątyni nie sposób przegapić konnego pomnika Macieja Korwina oraz ciekawej odkrywki archeologicznej znajdującej się pod ogromną szybą. Warto chociaż na chwilę skierować wzrok na interesujący gmach pałacu Banffy, w którym znajduje się Narodowe Muzeum Sztuki, by już chwilę później wypuścić się na krótką przechadzkę wzdłuż rzeki Samosz. Po drodze mija się szereg zabytkowych budynków, kilka innych świątyń i malownicze placyki zastawione w lecie kawiarnianymi parasolami. Ogólnie spacer brukowanymi uliczkami należy do bardzo przyjemnych, tym bardziej że przy okazji można zwiedzić dom, w którym przyszedł na świat król Maciej Korwin oraz Narodowe Muzeum Historii Transylwanii. Warto także zajrzeć na Piata A. Iancu, gdzie dumnie prezentuje się przykryta ogromną kopułą katedra prawosławna oraz przyciągający uwagę pomnik XIX-wiecznego przywódcy rumuńskiego ruchu narodowego – Avrama Incu. Wędrując wąskimi uliczkami, przechodzi się także w pobliżu zabytkowych uczelni, rozmaitych pomników upamiętniających wybitne osobistości i wydarzenia historyczne oraz obok ocalałych fragmentów murów i dobrze zachowanej baszty Krawców. Jeżeli kogoś nie interesuje zwiedzanie zabytkowych świątyń, może zająć się wizytowaniem restauracji na deptaku Bulevardul Eroilor lub wycieczką do pozostałych obiektów godnych uwagi, jak na przykład: ogród botaniczny (m.in. zielnik flory rumuńskiej, tropikalne cieplarnie, roślinność pustynna, ogródek japoński i masa ścieżek wijących się między modrzewiami), Muzeum Zoologiczne czy Wzgórze Zamkowe, z którego doskonale widać panoramę miasta. Z dala od centrum znajduje się także interesujący Park Etnograficzny Transylwanii działający jako skansen, w którym wyeksponowano dawne gospodarstwa. Zabytków w Klużu jest znacznie więcej, więc jeżeli ktoś chce poświęcić miastu nieco więcej czasu, bez problemu może skorzystać z doskonale funkcjonującej bazy noclegowej oraz bogatej oferty kulturalnej i rozrywkowej.
Sybin – niepowtarzalny klimat świetnie zachowanej starówki zachęca do kilkugodzinnej wizyty albo nawet potraktowania miejsc noclegowych jako bazy wypadowej w Góry Fogarskie. Podobnie jak w pozostałych miejscowościach Transylwanii, początki miasta związane są z osadą rzymską powstałą na początku naszej ery oraz z panowaniem węgierskim, które sprowadziło saskich osadników kształtujących obecny wygląd architektoniczny. O ważnym znaczeniu strategicznym świadczą okalające starówkę potężne mury, które miały chronić przez najazdami Tatarów i Turków. Spacerując wąskimi uliczkami, co chwilę można natknąć się na fosy, bastiony, barbakany i wieże o indywidualnych historiach (np.: wieża Tkaczy, Cieśli, Garncarzy i Gruba Wieża), niemniej warto zlokalizować specjalną trasę spacerową wytyczoną wzdłuż fortyfikacji. Wiele interesujących budowli stoi przy ogromnym placu Piata Mare i tam spaceruje najwięcej turystów zachwyconych przykładowo kamienicami pamiętającymi średniowiecze. W niektórych budynkach warto wypatrzyć okna zwane przez mieszkańców „oczami miasta”, a także spędzić chwilę w Narodowym Muzeum Brukenthal znajdującym się w budynku o znamionach wiedeńskiej architektury. Wnętrza kryją bowiem obrazy wielkich europejskich mistrzów i rumuńskich artystów. Jednym z ciekawszych zabytków architektury sakralnej jest kościół parafialny św. Trójcy, ozdabiający plac od północy, a także wieża Ratuszowa, która pozostała po XIII-wiecznej siedzibie władz miejskich. Przejście pod wieżą nie tylko przynosi szczęście, ale również prowadzi na kolejny ważny plac – Piata Mica, który jest mniejszy od poprzedniego, ale zaskakuje ilością restauracji i wyjątkowym urokiem służącym często jako tło dla fotografii ślubnej. Warto przyjrzeć się poszczególnym kamienicom (np.: Dom Rzeźnika i Dom Artystów) i zaszyć się na chwilę w chłodnej piwnicy którejś z restauracji, by spróbować zawiesistej „ciorby” dedykowanej tylko wybrańcom. Jeżeli ktoś ma więcej czasu, może zająć się zwiedzaniem muzeów (Saskie Muzeum Etnograficzne Emila Sigerusa, Muzeum Etnograficzne Franza Bindera, Muzeum Historii Farmacji), natomiast miłośnicy spacerów wąskimi uliczkami powinni skierować się na „most Kłamców”, który według legend runie, gdy przejdzie po nim ktoś z nieczystym sumieniem. Czy faktycznie tak jest, należy sprawdzić osobiście i udać się następnie szlakiem spacerowym do kościoła ewangelickiego z charakterystyczną wieżą i dalej do najstarszej w Sybinie Wieży Schodów – Turnul Scarilor. W pierścieniu murów warto wypatrzyć przejście prowadzące do Dolnego Miasta – kolejnego zagłębia restauracji i ogródków piwnych, z parasolami reklamującymi chociażby rumuńskie piwo Ciuc. Warto na chwilę oddalić się od centrum, by zobaczyć ciekawe uliczki, na których spokojnie toczy się prowincjonalne życie. Po powrocie z dzielnicy „B” można zabrać się za zwiedzanie Muzeum Historii Sybina urządzonego we wspaniałym Starym Ratuszu. Spacerując leniwie po starówce, dociera się tak czy inaczej do pozostałych świątyń, baszt oraz wież, w których znajdują się knajpki i galerie sztuki. Warto jeszcze zajrzeć na targowisko przy Piata Cibin, by wśród straganów znaleźć ciekawe przedmioty i poznać folklor rdzennych mieszkańców miasta. Z racji tego, że Sybin jest miastem nastawionym na turystykę, nie ma tam problemu ze znalezieniem hotelu, restauracji czy klubu z dobrą muzyką.